Legendy

Jan III Sobieski

Właśnie tutaj na wzgórzu Lipki w Brzeziu przechodził na odsiecz Wiedniowi król Jan III Sobieski. W okolicy rozłożyła się na postój husaria. Stąd wyruszył król na Wiedeń. To tutaj król Jan III Sobieski dołączył do swojej ukochanej husarii. Hetmani i dowódcy zgromadzili się właśnie tu, na tym wzgórzu! Złożyli mu raport, a potem odbyli krótką wspólną naradę. Król dokonał przeglądu i lustracji wojsk. Podziwiał piękny widok na Karpaty, Sudety Bramę Morawską - najlepszą i najkrótszą drogę to Wiednia. Na pamiątkę pobytu zasadzili tutaj lipę - a okoliczna ludność, która witała go pięknie i serdecznie życząc zwycięstwa zasadziła pozostałe 6 lip.

Adam Bojeś

Jan III Sobieski

Gorejące pieniądze

Dawno, dawno temu, ludzie powiadali, że na Lipkach jest loch, w którym ukryte są pieniądze. Loch ten według opowieści otwierał się tylko raz w roku - w Noc Zaduszną, a zamykał się nad rankiem, gdy zapiał kogut. Pewien gospodarz z Brzezia chciał się jednak szybko wzbogacić. Zabrał ze sobą syna do pomocy. O północy ziemia otworzyła się. Ukazał się loch pełen gorejących pieniędzy, których strzegły ogromny, warczące psy. Nabrali do kieszeni i do worków tyle pieniędzy, ile się z nich zmieściło. Wtem zapiał kogut, przestraszeni zaczęli biec ku wyjściu. Ojciec zdążył uciec, a nad synem zamknęła się ziemia. Przerażony szukał syna, lecz go nie znalazł. Pomyślał, że jeśli odda ziemi te pieniądze, co mu zostało w kieszeni, to ziemia zwróci syna. Tak zrobił jednak z chytrości zakopywał w ziemi każdego dnia po jednej monecie. Trwało to tak długo, że ostatnią monetę zakopał w wigilię Bożego Narodzenia. Gdy zasiadł z rodziną do wieczerzy wigilijnej - wtedy wówczas ukazał się upragniony syn. Zapanowała wielka radość. Na dowód prawdziwości zdarzenia, gdy syn otworzył dłoń to trzymał w niej ostatnią z zakopanych monet. Od tego czasu ziemia się nie otwiera.

AAB

Gorejące pieniądze

Gąsiareczka

Pewna młoda dziewczyna najmowała się do gospodarza w Księżydworze pasać gęsi. Była to bardzo biedna sierota. Chodziła ciągle głodna. Gospodarz miał swoje pola na wzgórzu Lipki. W okolicy wzgórza nie było nigdzie wody, a gęsi chciały pić. Uciekały więc do stawów na Zbytkach. Dziewczyna nie miała siły ciągle ich zaganiać. Chodząc na miejscu wypasu zawsze modliła się przy kapliczce św. Anny. Była już jesień i było zimno, gdy jedna z pasących gęsi wyskubała z ziemi nitkę wełnianą. Dziewczyna zauważyła to i pochwyciła tą nitkę pociągła, lecz nitka nie miała końca. Nawijała wełnę na motek coraz większy. Nitka nagle się skończyła. W miejscu, gdzie się skończyła wytrysnęło źródełko. Nie musiała już więcej chodzić gęsiami tak daleko do wody. Źródełko bije do dzisiaj. Dziewczyna w ładnej sukience i z kawałkiem ziemi, który podarował jej gospodarz za ten wielki dar jakim była woda w źródełku - szybko znalazła chłopaka, a potem swojego męża.

Adam Bojeś

Gąsiareczka

Klasztor

Na zboczu wzgórza, w tym miejscu znajdował się pośród ogromnych lip klasztor lub kasztel z wysoką wieżycą. Panny, które tam mieszkały - a było ich tyle ile okien na wieży - bardzo źle się prowadziły. Lecz jedna z nich nie zgadzała się z takim postępowaniem. Nie skutkowały żadne jej błagania i napomnienia. A gdy wielki piątek urządziły hulankę - to cały klasztor z wielkim hukiem zapadł się pod ziemię. Była to kara za niegodne zachowanie. Wskutek tego zdarzenia, w zboczu powstała wielka wyrwa, a zapadlisko pokryło się bagnem. Wybiło też źródełko, które do dziś płacze nad niegodziwością panien, a ku przestrodze dla innych. Źródełko ponoć miało moc uzdrawiającą i wielu mieszkańców przychodziło tutaj, aby się napić tej wody.

Adam Bojeś

Klasztor